„Musimy być nieco bardziej restrykcyjni w miejscach, w których łańcuchy infekcji rozprzestrzeniają się głównie, czyli na imprezach i niestety także w podróżach” – powiedział szef kancelarii kanclerskiej Helge Braun w rozmowie z publicznym nadawcą ARD.
„Jesteśmy na początku drugiej fali i tylko determinacja polityków i społeczeństwa zadecyduje, czy uda nam się jej uniknąć lub ją spowolnić” – dodał.
Niemcom udało się utrzymać liczbę nowych infekcji i zgonów na niższym poziomie niż wielu sąsiadów, ale dzienna liczba nowych przypadków wzrosła od czwartku powyżej 4,000, najwięcej od kwietnia.
Niedzielne liczby były niższe, ale to dlatego, że raporty z testów są zwykle niższe w weekendy.
Merkel i burmistrzowie 11 największych miast Niemiec zgodzili się w piątek (9 października) na przyjęcie surowszych środków, jeśli infekcje przekroczą próg 50 przypadków na 100,000 XNUMX mieszkańców w ciągu tygodnia.
Ponad 20 miast znajduje się obecnie powyżej tego poziomu, co spowodowało mozaikę wewnętrznych ograniczeń w podróżowaniu.
Braun, lekarz medycyny, powiedział, że centra testowe powinny traktować priorytetowo pracowników sektora opieki zdrowotnej i osoby wykazujące objawy, a nie turystów.
Wczasowicze mogą ominąć lokalne ograniczenia ruchu, jeśli uzyskają negatywny wynik testu.
Premier Bawarii Markus Soeder zaproponował w weekend wyższe grzywny dla osób, które nie noszą masek w miejscach takich jak transport publiczny i sklepy, w wysokości 250 euro (295.60 USD) w porównaniu z obecnymi 50 euro i 500 euro dla recydywistów.
Braun powiedział, że zgadza się na surowe kary.
W środę Merkel przeprowadzi dalsze rozmowy z premierami krajów związkowych.