Białoruś
„To totalne szaleństwo” - mówi ojciec zatrzymanego białoruskiego dziennikarza
Ojciec dziennikarza dysydenta Romana Protasevicha, który został zatrzymany na Białorusi po tym, jak jego samolot został zmuszony do lądowania, powiedział, że wierzy, że jego syn został zmuszony na nagraniu wideo opublikowanym w Internecie do przyznania się do winy i prawdopodobnie miał złamany nos, pisze Andrius Sytas.
Litewski bloger i jego towarzyszka Sofia Sapega zostali aresztowani po tym, jak Białoruś wsiadła w niedzielę samolotem bojowym, aby przechwycić samolot Ryanair lecący z Aten do Wilna i skierować go do Mińska w ramach akcji potępionej przez Unię Europejską i Parlament Europejski. Stany Zjednoczone.
Występując w poniedziałek na kilku kanałach aplikacji do przesyłania wiadomości Telegram, 26-letni Protasevich przyznał, że w zeszłym roku odegrał rolę w organizowaniu masowych zamieszek w Mińsku.
Jego kanał społecznościowy z wygnania jest jednym z ostatnich niezależnych źródeł informacji o kraju od czasu masowego tłumienia sprzeciwu w zeszłym roku.
Jego ojcu, Dzmitrijowi Protasevichowi, poniedziałkowe komentarze wideo wydawały się wynikiem przymusu.
„Najprawdopodobniej ma złamany nos, ponieważ zmienił się jego kształt i jest na nim dużo pudru. Cała lewa strona jego twarzy jest pokryta pudrem” – powiedział starszy Protasevich w rosyjskim wywiadzie dla agencji Reuters, który odbył się późnym wieczorem w poniedziałek od Wrocław, gdzie mieszka wraz z żoną.
„To nie jego słowa, nie ta intonacja mowy. Zachowuje się bardzo powściągliwie i widać, że jest zdenerwowany” – Protasevich powiedział o swoim synu. „I to nie jest jego paczka papierosów na stole – on ich nie pali. Więc myślę, że został zmuszony”.
Ojciec dodał: „Mój syn nie może przyznać się do wywołania masowych zamieszek, bo po prostu nic takiego nie zrobił”.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi poinformowało, że Protasevich przebywa w więzieniu i nie skarżył się na zły stan zdrowia.
W poniedziałek 27 przywódców krajowych Unii Europejskiej zażądało natychmiastowego uwolnienia Protasevicha i Sapegi, a także wszczęcia dochodzenia przez Organizację Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego w sprawie incydentu.
Zgodzili się także na nałożenie kolejnych sankcji na Białoruś, wezwali swoje linie lotnicze do unikania białoruskiej przestrzeni powietrznej i zezwolili na prace nad zakazem białoruskim liniom lotniczym korzystania z europejskich przestrzeni powietrznych i lotnisk, powiedział rzecznik.
UE wraz ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i Kanadą nałożyła już zamrożenie aktywów i zakaz podróżowania na prawie 90 białoruskich urzędników, w tym prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, po sierpniowych wyborach, które przeciwnicy i Zachód uznali za fikcję.
Prezydent zaprzeczył fałszerstwom wyborczym. Od czasu kwestionowanego głosowania władze aresztowały tysiące jego przeciwników, a wszyscy główni działacze opozycji przebywają obecnie w więzieniu lub na wygnaniu.
„Jesteśmy zaskoczeni, że los jednej osoby tak wiele znaczy, że jest postrzegany jako cenny dla Unii Europejskiej” – powiedział Dzmitrij Protasevich. „To jest coś, co na Białorusi jest stracone”.
„Myślę, że to, co się stało, było aktem zemsty, mającym na celu oświecenie innych: zobaczcie, co możemy zrobić” – powiedział. „To, co się dzieje, to całkowite szaleństwo”.
Udostępnij ten artykuł:
-
NATO4 dni temu
Europejscy parlamentarzyści piszą do prezydenta Bidena
-
Kazachstan4 dni temu
Wizyta lorda Camerona pokazuje znaczenie Azji Środkowej
-
Tytoń4 dni temu
Tobaccogate ciąg dalszy: intrygujący przypadek Dentsu Tracking
-
Tytoń2 dni temu
Odejście od papierosów: jak wygrywa się bitwę o rzucenie palenia