Kontakt z nami

Bułgaria

Weekend wyborczy w Europie Wschodniej przynosi nieoczekiwane zmiany i nadzieję na postęp

DZIELIĆ:

Opublikowany

on

Używamy Twojej rejestracji, aby dostarczać treści w sposób, na który wyraziłeś zgodę, i aby lepiej zrozumieć Ciebie. Możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

W niedzielę (11 lipca) Bułgarzy po raz drugi poszli do urn po niespełna pół roku po tym, jak były premier Bojko Borysow nie utworzył koalicji rządzącej po kwietniowych wyborach parlamentarnych. pisze Cristian Gherasim, Korespondent w Bukareszcie.

Według danych dostarczonych przez Centralną Komisję Wyborczą, z 95% głosów oddanych, centroprawicowa partia GERB byłego premiera Bojko Borisowa zajęła pierwsze miejsce, zdobywając 23.9% głosów.

Partia Borysowa idzie łeb w łeb z nowicjuszem antysystemowej partii "Jest taki naród" (ITN), której liderem jest piosenkarz i prezenter telewizyjny Slavi Trifonov.

Wąska przewaga Borisowa może nie wystarczyć, aby odzyskał kontrolę nad rządem.

Partie antykorupcyjne „Demokratyczna Bułgaria” i „Stand up! Mafia out!”, potencjalni koalicjanci ITN otrzymali odpowiednio 12.6% i 5% głosów. Socjaliści uzyskali 13.6%, a partia MRF, reprezentująca etnicznych Turków, 10.6%.

Niektórzy polityczni eksperci spekulują, że ITN, partia Trifonowa, która w kwietniu uniknęła utworzenia koalicji rządzącej, może teraz próbować stworzyć większość z liberalnym sojuszem Demokratyczna Bułgaria i Stand Up! Mafia się kończy! imprezy. Doprowadziłoby to do objęcia władzy przez populistyczną partię bez jasnego programu politycznego. Jednak trzy partie mogą nie uzyskać większości potrzebnej do utworzenia rządu i mogą być zmuszone do szukania wsparcia u członków Partii Socjalistycznej lub Ruchu na rzecz Praw i Wolności Turków Etnicznych.

Centroprawicowa partia GERB Bojko Borisowa, która jest u władzy przez prawie całą ostatnią dekadę, została skażona skandalami przekupstwa i ciągłymi ogólnokrajowymi protestami, które zakończyły się dopiero w kwietniu.

reklama

W Republice Mołdawii proeuropejska Partia Działania i Solidarności prezydenta Sandu uzyskała większość głosów w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Gdy Mołdawia próbuje wyrwać się z uścisku Rosji i skierować się w stronę Europy, w walce wyborczej proeuropejscy i prorosyjscy znów ściskają rogi. Oba kierunki są przeciwstawne i były dodatkowym powodem podziału społeczeństwa, które nie znajduje swego ogniwa w budowaniu wspólnej przyszłości najbiedniejszego państwa w Europie.

Oczekiwano, że ponad 3.2 miliona Mołdawian wyjdzie i zagłosuje za nominacją swoich przedstawicieli w przyszłym parlamencie w Kiszyniowie, ale prawdziwy wpływ wywarli Mołdawianie mieszkający za granicą. Diaspora mołdawska pomogła proeuropejskiej partii Sandu zapewnić zwycięstwo, a tym samym być może otworzyć drogę do przyszłej integracji europejskiej Republiki Mołdawii.

Ponad 86% obywateli Mołdawii za granicą, którzy głosowali w niedzielnych przedterminowych wyborach parlamentarnych, poparło Partię Akcji i Solidarności (PAS) prezydent Mai Sandu. Zwycięstwo PAS daje Sandhu przyjazną władzę ustawodawczą, z którą może współpracować, próbując wprowadzić kraj na ścieżkę integracji europejskiej.

Maia Sandu obiecała przed niedzielnym głosowaniem, że wygrana jej partii przywróci kraj z powrotem do europejskiej części, skupiając się na lepszych stosunkach zarówno z sąsiednią Rumunią, jak i Brukselą.

Podobnie jak miało to miejsce podczas listopadowego głosowania, w którym Maia Sandu wygrała prezydenturę, Mołdawianie mieszkający na pokładzie zrobili różnicę, ponieważ wielu głosowało na proeuropejskich kandydatów.

W rozmowie z unijnym reporterem Armandem Gosu, profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie w Bukareszcie i specjalistą ds. byłego Związku Radzieckiego, o proeuropejskim zwycięstwie powiedział, że „to zwycięstwo stwarza warunki do nowej fali reform, zwłaszcza w sądownictwie i walce z korupcja, reformy mające na celu stworzenie korzystnych ram wewnętrznych dla inwestycji zagranicznych, które ostatecznie doprowadzą do wzrostu poziomu życia, praworządności i wysokiego stopnia odporności na ingerencję z zagranicy. Niedzielny wynik to początek, były inne takie początki, ale żeby gdzieś prowadzić, UE musi też zmienić swoje podejście i zaproponować konkretną perspektywę”.

Armand Gosu powiedział EU Reporter, że „Republika Mołdawii jest proszona o przeprowadzenie reform, wejście w różne mechanizmy współpracy z UE, otwarcie rynku na produkty europejskie i stawanie się coraz bardziej zgodną ze standardami UE”, ale stając się potencjalnym członkiem UE. kraj może potrwać wiele dziesięcioleci.

Wspominając wpływy rosyjskie w Republice Mołdawii, Gosu powiedział, że wyraźne oderwanie się od rosyjskiej strefy wpływów nastąpi po ostatecznych wynikach i po uzyskaniu nowej większości parlamentarnej.

„Kiedy mówimy o wpływach rosyjskich, sprawa jest bardziej skomplikowana. Fałszywe proeuropejskie rządy, które sprawowały władzę w Kiszyniowie – nawiązując do tych kontrolowanych przez zbiegłego oligarchę Vladimira Plahotniuca – nadużywały dyskursu geopolitycznego, antyrosyjskiej retoryki, by legitymizować się wobec Zachodu. Partia Mai Sandu jest pod innym względem proeuropejska. Mówi o wartościach wolnego świata, a nie o rosyjskim zagrożeniu jako pretekstem do ograniczania swobód obywatelskich, aresztowania ludzi i delegalizacji stowarzyszeń, a nawet partii. Wierzę, że Maia Sandu ma właściwe podejście, dokonując głębokich reform, które fundamentalnie przekształcą mołdawskie społeczeństwo. W rzeczywistości przesłanki wyjścia Mołdawii z rosyjskiej strefy wpływów powstały 7 lat temu, po wybuchu wojny między Ukrainą a Rosją, wiosną 2014 roku. Wynik głosowania wskazuje na społeczne żądanie ruchu na Zachód. , by wesprzeć radykalną zmianę, 30 lat po odzyskaniu niepodległości”.

Udostępnij ten artykuł:

EU Reporter publikuje artykuły z różnych źródeł zewnętrznych, które wyrażają szeroki zakres punktów widzenia. Stanowiska zajęte w tych artykułach niekoniecznie są stanowiskami EU Reporter.

Trendy