Kontakt z nami

Blogspot

Opinia: unijni biurokraci zamiar chronić papierosów i narkotyków rynków podczas zabijania palaczy

DZIELIĆ:

Opublikowany

on

Używamy Twojej rejestracji, aby dostarczać treści w sposób, na który wyraziłeś zgodę, i aby lepiej zrozumieć Ciebie. Możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

E-papierosGilbert Ross, MD  ACSH.org, Nowy Jork, USA, grudzień 2013

Kiedy Parlament Europejski (PE) zlekceważył proponowaną przez Komisję Europejską (KE) dyrektywę w sprawie wyrobów tytoniowych (TPD), zawetując rozporządzenie dotyczące leków dla papierosy elektroniczne (e-papierosy) w październiku ubiegłego roku amerykańscy eksperci ds. zdrowia publicznego (łącznie ze mną) odetchnęli z na wpół ulgą. Takie regulacje w efekcie zakazałyby e-papierosów, uczyniłyby wszystkie skuteczne urządzenia nielegalnymi w UE i zamieniłyby miliony „vaperów” w nawrotowych palaczy lub przestępców. Beneficjenci? Big Tobacco i Big Pharma.

Ale nie! Parlament Europejski nakreślił granicę dla tak destrukcyjnego nadmiernego nadużycia regulacyjnego, ograniczając regulacje do głównie zdroworozsądkowych nakazów, i to ze znaczną przewagą. Teraz, ja i moi amerykańscy koledzy pomyśleliśmy, możemy wrócić do martwienia się o to, co nasza nierozsądna i skonfliktowana Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) ogłosi w ramach swojej ciągłej misji sabotowania urządzeń niskiego ryzyka. Nasze regulacje dotyczące e-papierosów, które miały obowiązywać w tym samym miesiącu, zostały nieco opóźnione przez tę całą sprawę z „zamknięciem rządu”, więc my, Jankesi, pozostajemy w napięciu, czekając na ujawnienie informacji od agencji nadzoru OIRA.

Nie wiedziałbyś tego? Podczas gdy byliśmy odwróceni plecami, nadąsani członkowie Komisji Europejskiej (którzy właściwie kogo reprezentują?) postanowili nie pozwolić, aby ich policzek ze strony PE pozostał bez odpowiedzi i postanowili spróbować sprytnie ominąć demokratycznie wybraną legislaturę, wznawiając atak na e-papierosy. Być może wiedząc, jakie zamieszanie wywołałoby to, mądrze próbowali podjąć to działanie w tajemnicy… ale nie tak mądrze dopuścili do wycieku informacji do prasy, zanim nabrała ona dużego rozpędu w wypełnionych dymem zapleczu, jak mieli nadzieję komisarze.

Dla tych, którzy nie przejmują się kwestiami tytoniowymi, e-papierosy występują w różnych postaciach, ale mają jedną wspólną cechę: naśladują rytuały „dymnego” palenia papierosów z ręki do ust, a zdecydowana większość z nich dostarczają silnego zastrzyku ulubionego narkotyku uzależnionych palaczy – nikotyny. Niektóre z nich – „papierosy” – są powszechnie dostępne w sklepach ogólnospożywczych i aptekach i często przypominają papierosy tytoniowe. Niektóre mają świecące na czerwono końcówki dzięki sygnałowi LED, inne mają niebieską poświatę; niektóre są białe jak zwykłe papierosy, inne są czarne. Emitują glikol propylenowy (PG) i środki smakowo-zapachowe wraz z odparowaną wodą nikotyną w różnych stężeniach. Wszystkie znane składniki są ogólnie uznawane w USA za bezpieczne, chociaż żadnego z nich nie badano poprzez wdychanie przez długi okres stosowania (cóż, PG był stosowany w niektórych inhalatorach medycznych bez odnotowania żadnych sygnałów zdrowotnych). Kolejny kluczowy fakt: miliony ludzi, głównie z Europy i USA, kupiły e-papierosy: ich rynek podwaja się każdego roku od 2010 roku i obecnie liczy prawie 3 miliony „vaperów” (jak się ich nazywa, nie palacze, jamais! ) w Ameryce i jeszcze większa liczba w Europie. (Trudno uzyskać dokładne dane liczbowe, ponieważ wydaje się, że rządy starają się ignorować to zjawisko, podczas gdy firmy uważają takie dane za zastrzeżone i nie mają nic przeciwko wyolbrzymianiu lub bagatelizowaniu, zgodnie ze swoim interesem).

Dlaczego są tak popularne? I dlaczego tak wiele rządów i organów regulacyjnych chce je wyeliminować, uczynić bezsilnymi lub opodatkować poza zasięgiem? Po pierwsze, musimy skonfrontować się z faktem, którego ci, którzy nienawidzą e-papierosów i się ich boją, nigdy nie poruszają: palenie papierosów jest najbardziej rozpowszechnionym, śmiertelnym problemem zdrowia publicznego na świecie, któremu można zapobiegać. WHO przewiduje, że jeśli obecne tendencje nie osłabną, jeden bilion w tym stuleciu na całym świecie umrze z powodu chorób związanych z paleniem. Roczna liczba ofiar śmiertelnych w UE wynosi obecnie prawie 800,000 450,000, a w USA około 45 5 z 10 milionów palaczy — wykazano, że uzależnienie od papierosów ostatecznie zabija ponad połowę osób palących. I choć większość palaczy chce rzucić palenie, a ponad połowa próbuje tego każdego roku, wskaźnik „sukcesu” utrzymuje się na poziomie XNUMX% w przypadku zimnego indyka – bez pomocy. Niestety, zatwierdzone przez rząd metody pomagające rzucić palenie jedynie poprawiają ten wskaźnik dwu- do trzykrotnie, co oznacza, że ​​kończą się one sukcesem tylko nieco częściej niż jedna na XNUMX osób próbujących rzucić palenie: palenie jest diabelnie trudnym nałogiem do zerwania, przynajmniej w przypadku na równi z kokainą czy heroiną.

Dlaczego Komisja Europejska próbuje obecnie wymusić regulacje dotyczące leków na e-papierosach „tylnymi drzwiami”? Biorąc pod uwagę katastrofę, jaką stanowi palenie dla zdrowia publicznego – a w UE znajduje się najwyższy odsetek palaczy ze wszystkich podobnych regionów geograficznych – oraz prawdopodobieństwo uzyskania znacznych korzyści (jeśli nie cudów) z powszechnego używania e-papierosów, czego tu nie lubić? Z powodów, których można się tylko domyślać, hobgobliny i hipotetyczne koncerny zostały uratowane ze śmietnika, na który trafiły po głosowaniu w PE. Co stanie się z waperami za 5, 10, 20 lat? A co z dziećmi: czy nie uzależnią się od nikotyny, jeśli będą eksperymentować z e-papierosami, jak to zwykle robią dzieci? I te smaki! I te seksowne reklamy telewizyjne! Pamiętajcie o Big Tobacco! To wszystko jest przebiegłym spiskiem BAT-PMI-RJR, mającym na celu powrót do gry, zachęcenie młodych ludzi do nowych, fajnych waporyzatorów, a co najważniejsze – oddanego palacza! A te czynniki rakotwórcze, które FDA zdołała wykryć w 2009 roku? A co z „parą z drugiej ręki”?

reklama

Jeśli te „obawy” wydają się zmyślone (żeby nie powiedzieć fałszywe), rzeczywiście tak jest. Żadne z tych hipotetycznych „zagrożeń” związanych z e-papierosami nie okazało się realistycznymi obawami, a nawet można przypuszczać, że mogą one mieć pewne podstawy, równoważąc je z dobrze znaną siłą uzależniającą i śmiertelnymi skutkami zdrowotnymi wynikającymi z powtarzającego się wdychania dymu tytoniowego. stwórz krótką argumentację. A jednak oto jesteśmy: chcąc nie chcąc pędzić w kierunku rygorystycznego otoczenia regulacyjnego, skutecznie zabijając tę ​​obiecującą technologię wraz z setkami (tysiącami?) małych przedsiębiorstw i zastępując ją programem, a nawet bardziej podstępnymi interesami niewybranych, nieodpowiedzialnych biurokratów milionów zdesperowanych byłych palaczy i wybranych przedstawicieli Parlamentu Europejskiego. W ogóle po co ten pośpiech?

Jeszcze jeden element tej brudnej opowieści: prezydentem UE jest Litwin, który jest zagorzałym przeciwnikiem e-papierosów; jego kadencja upływa z końcem roku, a kolejne wybory do PE odbędą się w maju. Siły próbujące utrzymać e-papierosy z dala od rynku, odmawiające dostępu do tego prostego, skutecznego i stosunkowo niedrogiego substytutu papierosów, nie chcą czekać, kto będzie nowym prezydentem, skoro ten jest tak sympatyczny.

Nie wiemy, ale mocno podejrzewamy, że e-papierosy są skuteczną pomocą w rzucaniu palenia, pomimo braku dowodów, które zwykle pochodzą z kontrolowanych badań klinicznych. Skuteczność wnioskujemy na podstawie tych niezaprzeczalnych faktów: coraz więcej palaczy przechodzi na wapowanie, podczas gdy sprzedaż prawdziwych papierosów spadła w sposób bezprecedensowy w historii.

Co teraz? PE, KE i Rada Europejska (ministrowie reprezentujący rządy krajowe) nawet obecnie angażują się w „rozmowy trójstronne”, aby połączyć swoje rozbieżne stanowiska w nową dyrektywę, na którą mogą zgodzić się wszystkie strony. Choć zwykle byłby to pożądany cel, drżę na myśl o możliwych konsekwencjach, które mogłyby zostawić waperów na lodzie. Wiosną i latem wyraźnie wyrazili swoje pragnienia podczas demonstracji w różnych urzędach UE i wokół nich, mając nadzieję, że uda im się wpłynąć na głosowanie w PE – i to się udało! Teraz oni, podobnie jak my, zajmujący się zdrowiem publicznym opartym na nauce, czują się zdradzeni, chociaż nie (jeszcze) opuszczeni: solidni parlamentarzyści stoją w opozycji do zwolenników rygorystycznych regulacji w KE i miejmy nadzieję, że im się to uda. Należy jednak unikać kompromisów podobnych do tych zawartych w 1994 r., kiedy Szwecja przystąpiła do UE, za cenę wykluczenia z obrotu w UE snusu niskiego ryzyka – co było wówczas i obecnie stanowiskiem bezsensownym i sprzecznym z intuicją: dziecka nie należy ponownie wyrzucać z wodą do kąpieli.

Wszyscy, którzy są w dobrej wierze, zgadzają się, że rozsądne, rozsądne i oparte na nauce regulacje dotyczące e-papierosów są koniecznością. Niedawno przyjęta przez PE poprawka 170 zawierała następujące elementy: dobre standardy produkcyjne, ograniczenia wiekowe w sprzedaży i marketingu/reklamie, dokładne oznakowanie składników, zabezpieczone przed dziećmi pojemniki na „sok” (płyn nikotynowy dla tych, którzy gardzą papierosami) oraz brak dopuszczonych oświadczeń zdrowotnych . Są to wymagania podobne do tych obowiązujących w USA w przypadku „suplementów diety” i nie ma powodu, dla którego nie miałyby one mieć zastosowania do bezpiecznych, skutecznych, a może cudownych e-papierosów. W przeciwnym razie ci, którzy sieją wiatr, powinni przygotować się na zebranie wichru: powstanie ogromny, wściekły czarny rynek, aby zaspokoić żarłoczny popyt, który z pewnością nastąpi, jeśli zostaną przyjęte nierozsądne i skorumpowane środki KE.

Lekarz Gilbert Ross
Dyrektor Medyczny i Wykonawczy,
Amerykańska Rada ds. Nauki i Zdrowia
1995 Broadway NYC NY 10023
[email chroniony]

T.212-362-7044x242
Faks 212-362-4919
GSM. 516-581-8400
Strona internetowa | Facebook Twitter 

Udostępnij ten artykuł:

EU Reporter publikuje artykuły z różnych źródeł zewnętrznych, które wyrażają szeroki zakres punktów widzenia. Stanowiska zajęte w tych artykułach niekoniecznie są stanowiskami EU Reporter.

Trendy