Kontakt z nami

Obrona

#EuropeanArmy - Jabłko niezgody

DZIELIĆ:

Opublikowany

on

Używamy Twojej rejestracji, aby dostarczać treści w sposób, na który wyraziłeś zgodę, i aby lepiej zrozumieć Ciebie. Możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Inicjatywa utworzenia armii europejskiej faktycznie wisi w powietrzu w Unii Europejskiej, pisze, Wiktor Domburs.

Zarówno prezydent Francji Emmanuel Macron, jak i kanclerz Niemiec Angela Merkel zadeklarowali w tym miesiącu, że popierają potrzebę stworzenia wspólnej armii europejskiej. Swoją drogą te dwa kraje są najsilniejszymi państwami członkowskimi UE z gospodarczego i politycznego punktu widzenia. Ich słowa to nie tylko „wstrząsanie powietrzem”, ale także temat do przemyślenia.

Francja pozostanie jedyną potęgą nuklearną w UE po opuszczeniu przez Wielką Brytanię organizacji – i Niemiec – jej głównej potęgi gospodarczej. Obydwa kraje stanowią około 40% bazy przemysłowej i technologicznej w Europie Zachodniej i Środkowej, a także 40% całkowitego potencjału UE i łącznych budżetów obronnych.

Główny powód, dla którego europejscy przywódcy wyrazili teraz tę inicjatywę, można rozpatrywać z dwóch różnych punktów widzenia. Z jednej strony może to świadczyć o obawach Europy przed Rosją, Chinami, a nawet działaniami militarnymi USA. Zdaniem Macrona: „Potrzebna jest armia UE, aby «chronić się» przed tymi państwami”.

Z drugiej strony taka inicjatywa może zostać wykorzystana przez Francję i Niemcy, aby powstrzymać USA przed osłabianiem Europy i promowaniem swoich interesów w regionie. Donald Trump zareagował na to oświadczenie na Twitterze: „Emmanuel Macron sugeruje budowę własnej armii, aby chronić Europę przed USA, Chinami i Rosją. Ale w pierwszej i drugiej wojnie światowej to były Niemcy – jak to wyszło w przypadku Francji? Zaczęli uczyć się niemieckiego w Paryżu, zanim pojawiły się Stany Zjednoczone. Płać za NATO czy nie!” W ten sposób ściśle powiązał ideę armii europejskiej ze swoim żądaniem zwiększenia wydatków na obronę dla NATO.

Jednocześnie inicjatywa wzmocnienia europejskich zdolności w zakresie obrony zbiorowej nie tylko irytuje USA, ale także przeraża wiele krajów UE.

reklama

Jeśli chodzi o państwa bałtyckie, nie wyrobiły one jeszcze oficjalnego stanowiska. Rzecz w tym, że kraje bałtyckie znajdują się „pomiędzy dwoma pożarami”. Członkostwo w UE zapewnia im dobrą pozycję polityczną w Europie, gdzie starają się zdobyć szacunek i wpływy. Jednak w tej chwili ich głównym darczyńcą finansowym i gwarancją bezpieczeństwa pozostają Stany Zjednoczone. Nie mogą poświęcać relacji z Waszyngtonem na rzecz efemerycznej armii europejskiej. Oznacza to, że jest większe prawdopodobieństwo, że Łotwa, Litwa i Estonia delikatnie odrzucą ten pomysł. Nie należy spodziewać się silnego sprzeciwu wobec Niemiec i Francji. Ale z pewnością zrobią wszystko, co w ich mocy, aby odłożyć podjęcie decyzji.

W końcu inicjatywa mogłaby stać się „jabłkiem niezgody” w UE i podzielić organizację na dwie strony, czyniąc ją jeszcze słabszą niż obecnie.

Udostępnij ten artykuł:

EU Reporter publikuje artykuły z różnych źródeł zewnętrznych, które wyrażają szeroki zakres punktów widzenia. Stanowiska zajęte w tych artykułach niekoniecznie są stanowiskami EU Reporter.

Trendy