Kontakt z nami

Obrona

Czy #Rosja będzie ingerować w nadchodzące wybory europejskie w 2019 roku?

DZIELIĆ:

Opublikowany

on

Używamy Twojej rejestracji, aby dostarczać treści w sposób, na który wyraziłeś zgodę, i aby lepiej zrozumieć Ciebie. Możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Rzekome wtrącanie się Rosji w wewnętrzne sprawy suwerennych państw jest obecnie powszechnie znane na całym świecie, a jego pełny zakres jest nadal nieznany. Przyjmuje się, że tajemnicza ręka państwa rosyjskiego brała udział w szeregu cyberataków, począwszy od instytucji krajowych po siedziby partii politycznych, a na pierwszym planie tej operacji znajdowała się kampania dezinformacyjna i tzw. fałszywe wiadomości. , – pisze Sajjad Karim, brytyjski poseł do Parlamentu Europejskiego z Partii Konserwatywnej i członek Prezydenckiej Komisji ds. Kodeksu Postępowania.

Kiedy w 2014 roku po raz pierwszy dowiedziałem się o ingerencji rządu Putina w zachodnią politykę, nie mogłem o tym rozmawiać, bo ludzie po prostu nie wierzyli, że to się dzieje. W tym czasie przewodniczyłem Komitetowi Doradczemu ds. Postępowania Posłów w Parlamencie Europejskim, kiedy zwrócono moją uwagę, że Marine Le Pen, wkrótce kandydatka na prezydenta Francji i posłanka do Parlamentu Europejskiego Frontu Narodowego, Marine Le Pen, otrzymuje środki finansowe ze źródeł rosyjskich.

Ze względu na rasistowską i antysemicką przeszłość jej partii francuskie banki odmówiły pożyczenia partii jakichkolwiek pieniędzy, więc Le Pen zwróciła się o finansowanie gdzie indziej.

W 2014 r. uzyskała rosyjskie pożyczki o wartości 11 mln euro (9.4 mln funtów), z czego jedna – na łączną kwotę 9 mln euro – pochodziła od małego banku powiązanego z Kremlem o nazwie First Czech Russian Bank. Ale jak już wiemy, jej próba objęcia wysokiego stanowiska nie była przeznaczona.

Ukierunkowane finansowanie grup opozycyjnych przez państwo rosyjskie wykracza jednak daleko poza nieudaną kandydaturę na prezydenta Francji. Istnieje wyraźna sieć działaczy politycznych i aktorów zaangażowanych w tę sieć rosyjskiej ingerencji, która rozciąga się na cały świat. Wystarczy spojrzeć na nasze własne wybrzeża, aby zobaczyć, jak daleko rozciąga się ich wpływ.

Sajjad Karim, brytyjski poseł do Parlamentu Europejskiego z Partii Konserwatywnej i członek prezydenckiej Komisji ds. Kodeksu Postępowania

W obliczu wciąż wiszących znaków zapytania w sprawie finansowania kampanii na rzecz urlopu w ramach referendum w UE oraz w związku z ciągłym strumieniem wiadomości związanych z Trumpem, Rosją i wyborami w USA w 2016 r., sieć najwyraźniej nigdy się nie kończy.

Jednak obecnie dla nas, Europejczyków, główną troską są zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. Rosjanie bez wątpienia realizują już plany destabilizacji naszego procesu wyborczego, który w przeszłości cierpiał z powodu niskiej frekwencji i w rezultacie łatwo mógł na niego wpłynąć jakichkolwiek prób wpływania na głosowanie.

reklama

Elektoraty – niezależnie od tego, skąd pochodzą – mają tendencję do głosowania w sposób bardzo reakcyjny. Jeśli Putin i jego rząd zamierzają obrać za cel te wybory, z pewnością wykorzystają to na swoją korzyść.

W Niemczech powszechne jest już wykorzystywanie rosyjskiej propagandy, której celem jest wpływanie na intencje wyborcze ludności rosyjsko-niemieckiej.

Szczególnie jedno wydarzenie, sprawa „naszej Lisy” – fałszywa historia o dziewczynce rosyjsko-niemieckiej, która według doniesień została zgwałcona przez arabskich imigrantów – pokazuje, z jaką łatwością rosyjska kampania dezinformacyjna przeniknęła nasz kontynent.

Zarzuca się nawet, że wspierane przez państwo „fabryki trolli” w Petersburgu próbowały zasiać niezadowolenie podczas referendum w UE za pośrednictwem mediów społecznościowych, w których przeważająca większość postów opowiadała się za Brexitem.

Niezależnie od tego, jak wpływowa jest ingerencja rosyjska, w Wielkiej Brytanii i Europie nadal istnieje tendencja do odrzucania tych twierdzeń. Należy zrozumieć, że jeśli te działania zakończą się sukcesem, w Moskwie zostanie określony przyszły kierunek Europy.

Unia Europejska może zostać zasadniczo sparaliżowana przez rosyjską ingerencję, która radykalnie zmienia skład Parlamentu Europejskiego i stanie się to tuż pod naszymi nosami.

Nie można do tego dopuścić.

Część naszych przywódców, w tym premier May, jest w pełni świadoma działań Putina i dała jasno do zrozumienia, że ​​tak nie będzie.

Każdy przywódca UE powinien jednak pójść o krok dalej. Posiadane przez nich informacje na temat rosyjskiej działalności powinny być prezentowane w ich parlamentach, aby wszyscy mieli pełną świadomość skali, w jakiej jesteśmy osłabiani.

Podobnie jak w USA, należy przeprowadzić dochodzenia – ale na poziomie poszczególnych państw członkowskich – w sprawie transakcji finansowych podmiotów politycznych, które pomagały Rosjanom w ich próbach destabilizacji naszych systemów demokratycznych. Zapytania te i wszystkie uzyskane informacje można następnie połączyć w jedną całość i udzielić odpowiedzi na poziomie UE.

Komisje wyborcze powinny także zostać przystosowane do swoich celów i lepiej wyposażone, aby mogły stawić czoła wyraźnym i obecnym zagrożeniom, przed którymi stoją obecnie nasze systemy głosowania. Jeśli połączyć to z obowiązkowym ograniczaniem działalności tzw. botów przez firmy z branży mediów społecznościowych, można skutecznie eliminować tego rodzaju nieuczciwe działania.

Niezależnie od rozwiązania cała Europa musi się obudzić i dostrzec fakt, że nasze demokracje są infiltrowane przez rosyjskich aktorów, których jedynym celem jest zakłócenie i osłabienie naszego procesu politycznego.
Czas na działanie jest teraz, zanim będzie za późno. Nie można pozwolić Rosji na wpływanie na nasz własny proces decyzyjny.

Udostępnij ten artykuł:

EU Reporter publikuje artykuły z różnych źródeł zewnętrznych, które wyrażają szeroki zakres punktów widzenia. Stanowiska zajęte w tych artykułach niekoniecznie są stanowiskami EU Reporter.

Trendy